Winter is coming – przygotuj swój samochód
Nastał już czas jesiennej słoty. Deszcz, błoto, coraz niższe temperatury, a czasem spore ich wahania. To prawda, że błoto jest dla samochodu terenowego jak garnitur. Nie zmienia to jednak faktu, że warunki takie nie pozostają obojętne dla naszego pojazdu. A przecież to dopiero początek. Czeka nas jeszcze zima. Okaże się dopiero, czy w tym roku będziemy mieć do czynienia z białą czy szarą zimą. Nie ma jednak wątpliwości, że tak jak do jesienno-zimowego okresu przygotowujemy nasze ogródki, podobnie musimy zrobić z samochodem. Bez wizyty w serwisie raczej się nie obędzie. No chyba, że sami jesteście mechanikami.
Opony
Niektórych może to zdziwić, ale tak samo, jak w przypadku zwykłych samochodów osobowych, w „terenówkach” należy na zimę zmieniać opony. Kiedy to zrobić? Specjaliści zwracają uwagę, że zimowe „gumy” powinno zmieniać nie wtedy gdy spadnie śnieg lub temperatura spadnie poniżej zera. Należy to zrobić, gdy przez kilka kolejnych dni temperatura powietrza utrzymuje się na poziomie około 6–8 stopni Celsjusza. Jak się okazuje, właśnie przy takich temperaturach mieszanka, którą stosuje się do produkcji ogumienia letniego twardnieje, a co za tym idzie, traci swoją elastyczność. To z kolei przekłada się na pogorszenie przyczepności. Ogumienie zimowe, które produkuje się z miększej mieszanki, zachowuje się zupełnie inaczej. Dzięki temu lepiej trzymają się nie tylko zimnego asfaltu, ale także śniegu, błota pośniegowego, a nawet lodu. Ogromny wpływ na trakcję ma oczywiście także zupełnie inny kształt i rodzaj bieżnika.
Warto tu pamiętać o jednej pułapce, w którą czasem wpadają właściciele „terenówek”. Są nią opony oznaczone kryptonimem M+S, czyli Mud + Snow (błoto i śnieg). Wbrew zdrowemu rozsądkowi nie jest to bowiem ogumienie zimowe! Jedyne, o czym informuje nas to oznaczenie to fakt, że rzeźba bieżnika świetnie nadaje się do jazdy po błocie i kopnym śniegu. Nie posiadają one jednak innych cech typowych dla ogumienia zimowego. Nie są na przykład produkowane z miękkiej mieszanki, która jak już pisałem wyżej zapewnia dobrą trakcję w niskich temperaturach. Opony M+S nie poprawiają też właściwości jezdnych podczas poruszania się po ubitym śniegu czy błocie poślizgowym. Różnicę między oponą M+S a zimową czy nawet całoroczną wyraźnie widać po liczbie lameli. Typowa „guma” M+S zawiera ich zwykle między 150 a 200. Tymczasem na oponie zimowej i całorocznej znaleźć ich można nawet 2000.
Po zmianie opon na zimowe dobrze jest pamiętać o wyważeniu kół. Jeśli są one bowiem źle wyważone, mogą powodować wibracje, które odczujemy na kole kierownicy. Stan ogumienia zimowego sprawdzamy zaś przede wszystkim poprzez przyjrzenie się głębokości bieżnik. Powinna ona wynosić nie mniej niż 3–4 mm, mimo iż przepisy prawne mówią o głębokości co najmniej 16 mm. Oczywiście w przypadku typowych opon terenowych bieżnik jest zwykle znacznie głębszy. Warto pamiętać też, że nie powinno się raczej zakładać opon, które mają więcej niż 6 lat. Z czasem bowiem guma starzeje się i powoli traci swoje właściwości.
Akumulator
Przed zimą pamiętać należy też o akumulatorze, szczególnie jeśli jeździmy autem głównie na krótkich dystansach. Niska temperatura obniża skuteczność elektrolitów. W temperaturze 0 stopni Celsjusza pojemność akumulatora zmniejsza się o jedną piątką, a gdy temperatura spada do -20 stopni Celsjusza, nawet o połowę. Dlatego warto pamiętać o doładowaniu akumulatora.
Karoseria i podwozie
Chcąc obniżyć temperaturę zamarzania wody i opóźnić powstanie na asfalcie warstwy lodu, służby drogowe hojnie posypują drogi solą. Ta zaś nie jest obojętna dla karoserii i podwozia naszego samochodu. Wręcz przeciwnie, jako substancja żrąca jest w stanie poczynić spore spustoszenie. Co ciekawe, jego efekty zaczną być widoczne dopiero wiosną, gdy podniosą się temperatury. Dopiero wówczas bowiem pojawia się rdza, najbardziej oczywisty symptom niszczenia karoserii i podwozia. Wcześniej ogniska rdzy mogą pojawić się jedynie na samochodach… garażowanych.
Niezależnie od tego, czy nasz samochód ma przytulne miejsce w garażu, czy trzymamy je na świeżym powietrzu, warto przed zimą pomyśleć o zabezpieczeniu go przed korozją. Zabieg taki znacznie wydłuży bowiem żywotność naszego samochodu. Dzięki podjęciu działań kosztujących około 500 złotych możemy niemal wykluczyć możliwość pojawienia się rdzy. Cały proces konserwacji może trwać około trzech dni roboczych. W ich czasie dokonuje się demontażu detali karoseryjnych takich jak poszycia plastikowe, a czasem również zderzaków. Następnie z pomocą myjki wysokociśnieniowej myje się cały samochód na gorąco z użyciem środków chemicznych. Kolejnym krokiem jest pozostawienie pojazdu do wysuszenia, co zajmuje około 24 godziny. Następnie czyści się ręcznie te elementy, których nie udało się umyć za pomocą myjki ciśnieniowej. Dopiero wówczas przechodzi się do gruntownej konserwacji zarówno karoserii jak i podwozia i ramy pojazdu. Na końcu z powrotem montuje się zdjęte wcześniej detale.
Jeśli skąpimy na tak profesjonalnie wykonaną konserwację, powinniśmy przynajmniej pomyśleć o porządnym umyciu naszego pojazdu i uważnym woskowaniu całej karoserii.
Układ paliwowy i tankowanie
Przed zimą warto też pomyśleć o sprawdzeniu filtru paliwa. Powinno wymieniać się go po około 20 tysiącach kilometrów. Bez czystego filtra paliwo dostarczane do naszego silnika nie będzie wystarczająco czyste, co przekłada się na jego żywotność. Warto też pamiętać, że zimą zaleca się tankowanie samochodu „do pełna” i unikanie jeżdżenia „na rezerwie”. Szczególnie tyczy się to samochodów z silnikami diesla. Jazda z małymi ilościami paliwa w baku sprawia, że odkłada się w nim parafina. Dochodzi również do skroplenia woda. Jeśli tak „niedotankowany” samochód zostawimy na noc, na drugi dzień rano może okazać się, że mamy problemy z uruchomieniem silnika. Jeśli już nam się to uda, do silnika może dostać się woda, co spowoduje jego uszkodzenie. Użytkownikom samochodów z motorami wysokoprężnymi zaleca się też stosowanie małych ilości dodatków paliwowych, zapobiegających wytrącaniu się parafiny.
No Comment